Klon komercyjny - koń
Paweł Szablewski | 2006-04-18
O klonowaniu komercyjnym zwierząt było już głośno kilkakrotnie, przy produkcji leków, organów do przeszczepów czy zwierząt domowych – kotów. Wydaje się jednak, że rynek ten w pierwszej kolejności opanują konie. Mamy tu do czynienia i z dużymi pieniędzmi i z otwarciem nowych możliwości, zwłaszcza cennych przy kastrowanych koniach sportowych.
Próby klonowania koni podejmowano już kilkakrotnie, udało się to dopiero naukowcom z Idaho Uniwersity pod kierownictwem Gordona Woodsa, 4 maja 2003 roku. Pierwszym z rodziny koniowatych, który dołączył do zwierząt klonowanych był muł. Ta międzygatunkowa krzyżówka klaczy konia domowego i ogiera osła daje potomstwo, w którym samice wykazują znacznie ograniczoną płodność, a samce są właściwie bezpłodnie. Kilka tygodni później 28 maja 2003 roku na świat przyszła, w Włoszech klaczka Prometea, rasy Haflinger. Dokonało tego Laboratory of Reproductive Technology pod kierownictwem Dr Cesare Galli.
Część stajni na świecie jest oburzona łamaniem odwiecznego tabu w rozmnażaniu koni, inne czołowe placówki już są gotowe ją zaakceptować. Problem wielu sławnych czempinów w świecie końskiego sportu polega na ich braku możliwości do uzyskania potomków tradycyjną drogą. Z powodów zmian hormonalnych powodujących kłopoty z prowadzeniem i eksponowaniem ich zdolności w określonym kierunku większość ogierów zostaje wałachami (wykastrowana) jeszcze w najmłodszych latach, przed rozpoczęciem treningu sportowca biegów długodystansowych, skoków czy ujeżdżania. Mimo osiągania przez nie znakomitych wyników dla hodowli są już stracone. Klonowanie to coś, co mogło by je do tej pozycji przywrócić, a z tym duże pieniądze za źrebaki.
Brykający źrebak w stadninie w Zangersheide w belgijskim Lanaken, o długim imieniu Pieraz-Cryozootech-Stallion, klon dwukrotnego mistrza świata w biegach dystansowych, 24-ro letniego wałacha Pieraz, wydaje się być okazem zdrowia. Kilka tygodni później w Teksasie przyszedł na świat drugi klon Poris-Teksas, "bliźniak" mistrza skoków Quidam de Revel. Ten powstał już na zamówienie Duńskiego hodowcy. A w kolejce do powtórnych narodzin czeka kilka następnych sław, kilka już w tym roku. Oczywiście nikt nie zamierza narażać tych źrebaków na forsowny trening i niepewną sławę czempiona. Materiałem handlowym ma zostać to czego nie udało pozyskać się od ich protoplastów, nasienie.
Zarobki prawdziwych sław końskiego sportu sięgają do kilku milionów euro. Szacuje się, że zyski z handlu ich nasieniem mogę je znacznie pobić. Na głosy sceptyków, entuzjaści odpowiadają, że to nic więcej jak spóźniony bliźniak jednojajowy. Podobne głosy sprzeciwu pojawiły się 30 lat temu w czasach pierwszych inseminacji koni. Obecnie, poza końmi pełnej krwi, praktyka ta stosowana jest niemal nagminnie. Dla entuzjastów klonowanie to ratowanie cennego materiału genetycznego dla przyszłych pokoleń.
Wydajność jednak nadal pozostaje bardzo niska. Wykorzystuje się metodę transferu jąder z komórki oryginału do komórki jajowej (dla wielu hodowców nie do przyjęcia jest ciemną stroną procesu, pozyskiwanie komórek jajowych od ubijanych koni rzeźnych). Dla Pieraza z kilkuset komórek jajowych embriony uzyskano dla 12 klaczy, 3 z nich zaszły w ciążę, 2 poroniły, urodziło się jedno źrebię. Także koszty pozostają wysoki, według firmy Cryozootech, współpracującej z instytutami w USA i we Włoszech i posiadające bank komórek od kilkudziesięciu czempinów z całego świata, jest to ok. kilkuset tyś euro. Jak zaznaczają hodowcy nasienie od czempiona nie daje też pewności wyhodowania mistrza. Ważne są czynnik środowiskowe, charakter konia, współgranie z jeźdźcem. Całość może być zestawem trudnym do powtórzenia.
Źródła:
- Champion Horse Cloned by Texas Breeder - National Geographic News, 04.04.2006
- The birth of the world*s second horse clone has been announced by scientists - BBC, 14.04.2005
- Mule clones open disease window - BBC, 16.02.2004
- Reinkarnacja w stajni - Spiegel, 09.03.2006
Komentarze
Agnieszka | 2007-12-11 00:00:00
Zaczeło się....ogółem to chyba dobrze....bo wkońcu po coś nam ta nauka...niestety wszystko ociera sie o kasę i komercje ale przecież sami ten system stworzyliśmy. Konie...no tak tu chodzi o kasę...dużą kasę ale tworzenie transgenicznych zwierząt jest nam potrzebne i to z każdym rokiem bardziej poczynając od tworzenia ich w celach terapeutycznych kończąc na wykorzystaniu takich zwierząt jako bioreaktorów czy potencialanych dawców organów...