ArtykułyGMOSłownikPracaStudiaForum
Aktualności:Organizmy transgeniczne, GMOKlonowanieKomórki macierzysteNowotwory, rakWirusologia, HIV, AIDSGenetykaMedycyna i fizjologiaAktualności biotechnologiczneBiobiznes

List Prezesa PFB do Abp J. Życińskiego

List Prezesa Polskiej Federacji Biotechnologii prof. Tomasza Twardowskiego do Jego Ekscelencji Arcybiskupa Józefa Życińskiego, w związku z wypowiedzią Księdza Arcybiskupa nt. GMO.

Poznań, 13.12.2007 r.

Prezes PFB
Prof. Tomasz Twardowski

Jego Ekscelencja
Arcybiskup Józef Życiński
Archidiecezja Lubelska
Lublin

Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie!

Z ogromnym uznaniem i szacunkiem zapoznałem się z krótką i rzeczową wypowiedzią Księdza Arcybiskupa nt. GMO. W moim głębokim przekonaniu sytuacja jest właśnie taka jak zwięźle ujął to Ksiądz Arcybiskup „aby nie bali się żywności modyfikowanej genetycznie. Medycyna nie ma żadnej wiedzy, by żywność zmieniona genetycznie niosła jakieś zagrożenia” (PAP, 4.12.2007 r.).

Dziwna jest sytuacja, w której praktycznie nie znajdujemy żadnej „propagandy” i „reklamy” genetycznie zmodyfikowanych produktów (roślin, pasz, ich przetworów czy też innych preparatów, jak leków), a obserwujemy intensywną krytykę i zgłaszanie obaw, które nie są poparte kompleksowymi badaniami. Komisja Europejska prowadziła prace nad efektami GMO dla człowieka i środowiska przez wiele lat; Europejski Urząd Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) prowadzi ciągły nadzór, European Joint Research Center nadzoruje sieć laboratoriów kontrolnych GMO. Jednakże pojedyncze, nie zweryfikowane oświadczenia w mediach (sławetne prace Pusztaia sprzed blisko 10 lat czy też Ermakowej z 2006 r.) zyskują znacznie większy rozgłos i te poglądy popularyzowane są przez dystyngowanych naukowców (www.ppr.pl/artykul.php?id=142703).

Wbrew popularnym opiniom tych, którzy określają się jako „odpowiedzialni uczeni”, nie ma reproduktywnych, a przez to wiarygodnych informacji o negatywnych efektach inżynierii genetycznej dla człowieka lub środowiska. Natomiast są liczne dane jednoznacznie wykazujące pozytywne efekty, jak przykładowo: wyższe zyski rolników, zmniejszenie ilości stosowanych herbicydów i pestycydów, a przez to obniżenie skażenia środowiska; produkcja leków czy też oczyszczanie środowiska naturalnego – to kwestie nie podlegające nawet krytyce.

Przeciwnicy inżynierii genetycznej i wykorzystania GMO bardzo starannie pomijają nader istotny problem: ile my, Polacy, ten przysłowiowy Kowalski, stracimy na rezygnacji z nowoczesnej biotechnologii. Przecież rynek nie uznaje „próżni”. Jeżeli my zrezygnujemy – to inni zajmą nasze miejsce! A zatem ile będzie nas kosztować błąd zaniechania i kto będzie za to płacić?

Odpowiedź na drugie pytanie o płatnika jest prosta: zapłacimy my wszyscy, podatnicy.

Natomiast jaka jest cena rezygnacji z nowoczesnej, innowacyjnej technologii?

Wycena całościowa jest niemożliwa. Natomiast są konkretne przykłady. Polska nie jest samowystarczalna żywnościowo. Rocznie importujemy ok. 2 mln ton genetycznie zmodyfikowanej soi i kukurydzy na cele paszowe. Można nabyć surowiec gwarantowanie niezmodyfikowany, ale ok. 30% droższy. Wówczas są dwie możliwości: produkty powstałe na podstawie tych pasz (czyli: jaja, kurczaki, mleko, schabowy, wołowina) podrożeją o ok. 10-20% lub… te same produkty będziemy importować (zamiast produkować), a sprowadzane z zagranicy np. kurczaki będą… skarmione paszą genetycznie zmodyfikowaną i jako produkt z importu będą droższe. Będziemy zatem płacić więcej, stracimy rynek zbytu i miejsca pracy.

Inny przykład z krajowego rolnictwa: Omacnica prosowianka nie występowała w Polsce przed 2000 r., jednakże już w 2006 r. spowodowała w południowej Polsce straty rzędu 40%. Zabiegi agrotechniczne nie dają praktycznie żadnego efektu; co więcej kukurydza zniszczona przez omacnicę jest dodatkowo zanieczyszczona mykotoksynami, które są groźne dla ssaków, czyli także dla człowieka. Genetycznie zmodyfikowana kukurydza MON810 zawierająca białko Bt zapewnia plony bez strat. Aczkolwiek ziarno siewne jest droższe – to rolnik ma zapewniony zysk, a nie stratę. Ta kukurydza GM w niewielkim zakresie jest uprawiana w naszym kraju od 2006 r.

Tak wygląda ilustracja przykładowa kosztów „błędu zaniechania” w konkretnych sytuacjach. Czy są alternatywne rozwiązania, jak na przykład często wspominane rolnictwo ekologiczne, czy też żywność „naturalna”. Otóż produkcja ekologiczna jest bardzo kosztowna i mało wydajna, a przez to adresowana do zamożnego konsumenta, gotowego za szczególny produkt zapłacić wysoka cenę. Obecnie rolnictwo ekologiczne w Polsce nie stanowi więcej niż 1%. Poza tym należy zwrócić uwagę na nadzór i kontrolę jakości produktów określonych jako eko.

Warto i należy bardzo poważnie dyskutować wszelkie potencjalne zagrożenia. Pierwsza kwestia to monopole, globalizacja i zyski. Jest rzeczą ewidentną, że producent pracuje dla zysku. Obowiązkiem państwa jest kontrola, aby zysk był godziwy i nie związany z krzywdą ludzi.

Obserwujemy globalizację w różnych formach. Także w przypadku biotechnologii. Jednakże, czy z powodu zysku firm my mamy obniżać jakość naszego życia?

Podobnie wygląda kwestia ładu w przyrodzie oraz zachowania bioróżnorodności. Żaden rolnik ani żaden działkowiec nie toleruje bioróżnorodności. Każdy producent rolny dąży do monokultury, a zatem aby na polu pszenicy rosła tylko i wyłącznie pszenica, a nie maki i chabry. Zrozumiałe, że do realizacji tego celu rolnik stosuje chemię, która (co też oczywiste) zanieczyszcza środowisko. Dążymy do otrzymania nowych właściwości roślin i zwierząt, takich które są nam potrzebne, a które nie występowały wcześniej w przyrodzie. Przykładem może być pszenżyto (czyli krzyżówka dwóch nie krzyżujących się w środowisku naturalnym gatunków: pszenicy i żyta), które otrzymano zaledwie 50 lat temu. Albo tzw. czarne tulipany, których wyhodowanie było możliwe dzięki zastosowaniu… promieniotwórczości.

Pozostaje otwartą niezwykle istotna kwestia: czy mamy „100%” pewności i bezpieczeństwa?, czy wiemy jakie będą efekty naszych dzisiejszych działań za kilka pokoleń? Otóż uczciwa odpowiedź brzmi: zarówno w tej kwestii jak i w wielu innych nasza działalność, przekształcanie myśli uczonych w codzienne produkty konsumpcyjne prowadzi do większej liczby pytań niż odpowiedzi. Taki jest postęp nauki i techniki. Dzięki temu współcześnie żyjemy tak długo, a jakość naszego życia jest na tak wysokim poziomie. Natomiast rezygnując z innowacji – zatrzymujemy się w miejscu i rezygnujemy z poprawy warunków naszego wspólnego bytu.

Konkludując: Warto i trzeba przeprowadzić bilans zysków i strat. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem i zasadą przezorności rozumianą w naszym codziennym życiu. Inżynieria genetyczna w rolnictwie (jak i w medycynie czy też przemyśle), rozwija się intensywnie, z sukcesami i zyskami, dla tych, którzy ją stosują. My również możemy zyskać na rozwoju biotechnologii.

Z wyrazami szacunku

Tomasz Twardowski

Komentarze

studentkaBT | 2008-01-05 00:00:00
tak naprawde to jeszcze nie wiadomo jakie skutki pociąga za sobą zastosowanie GMO
rolnicy kupując ziarno od wielkich koncernów nie mogą ze zebranych roślin wyhodowac swojego następnego pokolenia roslin GMO, tylko muszą co roku kupować takie nasiona-a wiec gdzie tu oszczednosc?
rosliny odporne na pestycydy, herbicydy, a co jak zaczną krzyzowac sie z chwastami(np. burakochwasty), bedziemy miec chwasty odporne na pestycydy, herbicydy?
GMO ma swoje plusy, ale nie zapominajmy o minusach.....

MatPozMar | 2008-01-06 00:00:00
świetne!!

R | 2008-01-09 00:00:00
Zdecyduj sie - albo z GMO nie da sie otrzymac potomstwa i jest to malo oszczedne, albo moze sie krzyzowac z chwastami i jest to niebezpieczne.

O ile wiem - ale nie jestem tu zadnym autorytetem - to pierwsza opcja jest prawdziwa. Czy jednak jest to malo oszczedne, to juz jest odrebna kwestia - bo nie wystarczy uwzglednic tego, ze rolnik musi co roku placic za nasiona, ale i to, ze na przyklad NIE MUSI placic za herbicydy i pestycydy, czesto takze za nawozy (o ekologicznych zaletach tego juz sie nie rozwodze), ze ma zagwarantowane przyzwoite plony itd. Bo co mu z tego, ze moze sobie co roku wlasne ziarno wyprodukowac, kiedy plonow mu starcza tylko na kolejny zasiew, a tu jeszcze trzeba rodzine wykarmic, cos na rynku sprzedac i takie tam malo istotne zyciowe kwestie...

babcia franka | 2008-01-14 00:00:00
a co będzie jak się pszenica skrzyżuje z sosną? a jak się skrzyżuje pies z ziemniakiem?
jeśli nasze kochane chwasty uzyskają odporność na herbicyd to jaką to da im przewagę w środowisku naturalnym? w jaki sposób pomoże im to w walce o żywot w lesie czy na innej polanie? żaden... bo tam nie pryskamy...
a jak się uodpornią na nasze nowości (czy to w normalny, ewolucyjny sposób, czy też za pomocą magicznego krzyżowania) to się posieje zmodyfikowane w inny sposób zboża itd... to jest swego "wyścig zbrojeń" z chwastami... teraz zyskujemy potężny atut, z którego nie sposób nie skorzystać:)
BTW: i tak jesteśmy skazani na GMO... jak sami nie posiejemy to sprowadzimy z zagranicy (bo GMO tańszym ci jest), bo normalne uprawy będą droższe
pzdr

Zirael | 2008-01-22 00:00:00
Ludzie, dajcie spokój. Czy udało wam się kiedykolwiek skrzyżować psa z chomikiem albo świnią? A jeśli ta świnia będzie zmodyfikowana genetycznie tak, że będzie świecić w ultrafiolecie (można o tym przeczytać w innym artykule na tej stronie) to czy ta sama świnia nagle nabierze zdolności do krzyżowania się z chomikiem?
Tak samo dzieje się ze wspomnianymi uprawami GMO i chwastami. Skoro kukurydza czy burak nie krzyżują się z chwastami, to jeden czy dwa dodatkowe geny tego nie zmienią. Na logikę to wziąć, panie, na logikę!

studentkaBT | 2008-01-26 00:00:00
jezeli chodzi o burakochwasty dla niedoinformowanych:Burakochwasty - jednoroczne mieszańce, powstałe ze skrzyżowania buraka cukrowego z dziką jednoroczną formą buraka Beta macrocarpa i Beta maritima, występującymi na południu Europy, gdzie produkowane są nasiona wielu odmian zachodnioeuropejskich.

nie napisałam, że z GMO nie można otrzymać potomstwa
i teraz wez sobie to PANIE na logike!

rolnik ekologiczy | 2008-01-28 00:00:00
Czy ktoś zastanawia się nad tym jak uchronić przed zanieczyszczeniem G MO uprawy ekologiczne ???Strefy buforowe nie mogą być mniejsze niż odległości na które przenosza sie pyłki(np. rzepak przenosi sie na odleglość 15 km) Jak to zrealizowac w Polsce?Czy to ,że nie ma dowodów na to ,że zywnosć z GMO jest szkodliwa jest dowodem na to ,że jest nie szkodliwa??A co z badaniami Dr.Ermakowej z Rosyjskiej Akademii Nauk?? Czy wyniki eksperymentu ze szczurami karmionymi soją GMO nie są alarmujące??Czy ktoś robi badania nad tym w Polsce??A moze posłuchać autorytetów w tej dziedzinie (niezaleznych)a nie tylko tych na usługach firm biotechnologicznych???

ptyrozaur | 2011-02-20 23:18:50
- Jeśli jeść to prawdziwe produkty a nie hybrydy,aspartamy,pestycydy itd. NIE dla Monsanto. Oni tylko chcą zysku za wszelką cenę. Ja w EUROPIE nie chcę tej (hodowli) , chcę pić miód prawdziwy a nie genetyczny !!!