Min. Sawicki o GMO w Polsce: postępu nie da się zatrzymać
Nauka w Polsce (PAP) | 2008-01-27
Minister rolnictwa Marek Sawicki zakwestionował w poniedziałek w Brukseli możliwość zapewnienia, by Polska była krajem całkowicie wolnym od organizmów genetycznie modyfikowanych. "Postępu w biologii, w nauce, zatrzymać się nie da. Jest pytanie, co jest etyczne, co nie jest etyczne? Co jest zdrowe, co nie jest zdrowe?" - powiedział Sawicki.
"Dopóki nie mamy kompleksowych dowodów, że rośliny genetycznie modyfikowane szkodzą środowisku, szkodzą zdrowiu, a tak naprawdę są powszechnie w świecie stosowane - to czy jesteśmy w stanie pozostawić Polskę całkowicie wolną od GMO? Czy jest to możliwe do praktycznego zrealizowania? Gdyby ktoś mnie udowodnił, że jest to możliwe, to być może stanąłbym razem na barykadzie i próbował tej barykady bronić" - dodał minister.
Jego zdaniem, "politycy w Europie wojnę o GMO już tak naprawdę przegrali, środowiska naukowe przespały i są daleko w tyle za różnego rodzaju technologiami z USA".
Minister tłumaczył, że na polski rynek może trafiać mięso ze zwierząt hodowanych we Francji, Hiszpanii albo Danii na paszach GMO, które są tańsze niż pasze tradycyjne.
"Dziś nie ma żadnej naukowej metody, która pozwoliłaby to wykryć" - zauważył. W kontekście konkurencji hodowców z innych krajów UE podał w wątpliwość sens zakazu stosowania pasz GMO w Polsce. "Czy ministrowi rolnictwa godzi się powiedzieć, że będzie blokował pasze o 20 proc. tańsze?" - pytał retorycznie.
"Co do upraw GMO byłbym ostrożniejszy" - zastrzegł, choć także wskazał na zalety niektórych rodzajów genetycznie modyfikowanych roślin odpornych na szkodniki, choroby wirusowe czy bakteryjne. Jako przykład podał uprawę ziemniaków GMO, gdzie zupełnie zniknął problem stonki.
W piątek Sawicki zapowiedział, że w najbliższym czasie resort rolnictwa dostosuje ustawę o paszach do unijnych przepisów, tak aby pasze z dodatkiem GMO można było stosować w hodowli zwierząt w Polsce. To efekt nacisków Komisji Europejskiej, która zakwestionowała wprowadzony w 2006 roku zakaz stosowania pasz GMO.
Unijna dyrektywa z 2001 roku stanowi, że państwa członkowskie UE nie mogą zakazywać, ograniczać i utrudniać wprowadzenia do obrotu GMO, jeśli takie rośliny zostały dopuszczone na szczeblu unijnym.
Wstępnie nowy rząd zapowiadał, że Polska ma być krajem wolnym od GMO. "Chciałbym kontynuować w tej sprawie linię przyjętą przez mojego poprzednika Jana Szyszko. Moje argumenty są podobne" - mówił w grudniu ub.r. minister środowiska Maciej Nowicki.
Źródło: PAP - Nauka w Polsce, Michał Kot, Inga Czerny, bsz
Komentarze
MatPozMar | 2008-01-27 00:00:00
paranoja ;p "tak aby pasze z dodatkiem GMO można było stosować w hodowli zwierząt w Polsce." to może sobie otworzy chlew, gdzie połowę zwierząt będzie karmił GMO a połowę paszą niemodyfikowaną, może wtedy znajdzie jakieś skutki uboczne i przedstawi dokumentację ;D, bo ten zakaz to( ...... ) totalny klaps, ciemnogród normalnie, ale widać, że gość nie ma zbytniego pojęcia o GMO, dlaczego zakaz jeżeli będziemy sprowadzać GMO produkty na nasz rynek i pompować gospodarkę obcych państw?? Pewnie sobie nie zdaje nawet sprawy, że choćby czekolada którą je w większości jest wyprodukowana z genetycznie modyfikowanej soi!!
GMOlog | 2008-01-28 00:00:00
No wreszcie jakieś światełko w tunelu, jakis słaby głos rozsądku. Przez to ideologiczne zacietrzewienie polski rzad i zieloni zapominają, że droższa o 20% pasza oznacza obniżenie konkurencyjności naszego rolnictwa w Uni. I jedynym, który starci na tym ideologicznym zacietrzewieniu jest polski rolnik. Dobrze, że sobie to kolejny minister rolnictwa wreszcie uświadomił.
No i mały plus dla pana ministra za zrozumienie, że tylko głupcy angażują sie w bitwy z góry skazane na porażkę. A walka z GMO to jest własnie taka walka. Bo postępu zatrzymać się nie da.
rolnik | 2008-01-28 00:00:00
Polska jest potencjalnym producentem nieskażonej GMO żywności , i nalezy chronić ten potencjał, a nie otwierać furtki dla koncernów biotechnologicznych .To one zarobią na tym a nie polski rolnik!Może warto porozmawiac z rolnikami z Kanady i Indii , jakie mają lorzyści z wprowadzenia z upraw GMO????
CZy GMO to postęp czy ślepa uliczka tak jak DDT i Azbest?A moze okazać sie,że ta żywność GMO naprawdę jest szkodliwa, co powiecie wtedy waszym wnukom?(jeśli w ogóle one będa),ze można to zutylizowac , tak jak azbest albo DDT??NIe!! To jest proces nieodwracalny , zmieniający całą przyrodę a w konsekwencji niosący zagrożenie dla bioróżnorodności .
CZy nie warto oprócz złotówek w oczach, mieć troche rozsądku ,rozwagi i szacunku dla natury?? Ludzie , zainteresujcie sie problemem bliżej.Poczytajcie o wynikach eksperymentów i badań .
Pasza bez GMO wcale nie musi być droższa, moze warto przypomnieć sobie o grochach i łubinach stosowanych z powodzeniem kiedyś jako dodatek białkowy do pasz.Zamiast importować soję może warto wykorzystać rodzime motylkowate.Zakaz importu pasz GMo mógł by pobudzić produkcję tych roślin i w konsekwencji poprawę konkurencyjności naszego rolnictwa.
GMOlog | 2008-01-29 00:00:00
Do kolegi rolnika
„nieskażonej GMO żywności” – samo to stwierdzenie, że GMO skażą żywność jest bardzo grubym nadużyciem. Te kwestie reguluje prawo, odmiany dopuszczone do obrotu na terenie UE są legalne i bezpieczne dla zdrowia. Nie może tu być mowy o żadnym skażeniu.
Owszem firmy biotechnologiczne chcą na swojej technologii zarabiać. Czy coś w tym dziwnego? Czy co w tym złego? Firmy zakłada się dla zysku. A jeśli firma biotechnologiczna ponosi ogromne koszty związane z opracowaniem i zalegalizowaniem nowej odmiany to przecież zrozumiałe jest, że za darmo ziarna nie może rozdawać. To tak jakby mieć do rolnika pretensje o to, że chce mieć zysk ze sprzedaży plonów, zamiast je rozdać bo przecież ludzie jeść muszą. Czy zarobi na tym także polski rolnik – powinien skoro rolnik amerykański i kanadyjski na tym może zarobić, to dlaczego polski nie miałby. Polski rolnik na pewno straci jeśli zakaz stosowania GMO w paszach będzie utrzymany, to wzrosną jego koszty produkcji i stanie się mniej konkurencyjny. Na pewno warto porozmawiać z rolnikami ze Stanów czy z Kanady, czy z Brazylii, ale skoro co roku te kraje zwiększają swój areał upraw GMO to znaczy, że im się to opłaca. Proszę nam nie wmawiać, że bogate kraje stosują GMO bo wpadły w sidła koncernów biotechnologicznych i MUSZĄ je uprawiać, a tak bardzo nie chcą. I, że zwiększają areał upraw mimo, że na tym tracą. To są wierutne bzdury! Gdzie w tych krajach jest ta tragedia wynikająca z wprowadzenia GMO dla rolnictwa, dla rolników, dla bioróżnorodności środowiska? Czy te kraje mają relatywnie drogą żywność czy tanią?
A poza tym postuluję o więcej precyzji! Ta konkretna sprawa dotyczy wycofania się z zakazu stosowania GMO w paszach, a nie uprawy GMO, czy żywności GMO. Gdyby Polska się z tego zakazu nie wycofała w konsekwencji płaciłaby całkiem wysokie kary, i byłaby narażona na procesy o odszkodowania dla firm biotechnologicznych, które raczej by przegrała. A skąd Polska wzięłaby pieniądze na spłatę tych należności? Z kieszeni „zielonych”, dorzuciliby się jako organizacja?, z kieszeni kolegi rolnika? Nie z budżetu, czyli z naszych podatków. Jak powszechnie wiadomo w budżecie mamy ciągle za dużo pieniędzy więc na pewno stać nas na to, żeby suchym pyskiem wspierać unię i firmy biotechnologiczne taki datkami, nie dostając nic w zamian, o przepraszam w zamian mielibyśmy mniej konkurencyjne rolnictwo i ojcowiznę naszą świętą do GMO uratowaną. Naprawdę warto!
Jak zutylizować GMO? Ha, ha, no najlepiej zjeść, albo skarmić nim zwierzęta, albo kompostować, albo fermentować na bioetanol. Brawo dla kolegi rolnika, za szeroką wiedze. GMO to nie DDT.
„Czy warto zamiast złotówek w oczach, mieć trochę rozsądku, rozwagi i szacunku dla natury?”. Bardzo dobre pytanie, proponuje je zadać koledze rolnikowi, kiedy będzie kolejna „świńska górka” albo kolejny interwencyjny skup pszenicy. Im szybciej kolega zrozumie, że rolnictwo to taka sama działalność gospodarcza jak każda inna i że tak naprawdę chodzi w niej o pieniądze, tym dla kolegi rolnika lepiej.
Łubiny? No litości, a mamy tyle tego surowca, żeby zastąpić soje? Od ponad 30 lat wiele zespołów w Polsce pracowało i pracuje na rolniczym i żywieniowym zastosowaniem łubinów, powstało wiele doktoratów i habilitacji, profesorów łubinologów, a skutki tego projektu są bardzo mizerne, bo od 30 lat nie udało się założonego celu zrealizować. To jest prawdziwy sukces polskiej nauki, i porażka inwestora (państwa) liczącego na łubiny na polach. Pieniądze stracone i nie do odzyskania. Skutkiem tego dzisiaj w paszach mamy soję (GM) a nie łubiny. Do tematu łubinów lepiej nie wracać bo to wstyd. Zresztą zezwolenie na stosowanie np. soi GMO nie wyklucza stosowania łubinów. Niech o tym co się będzie stosować na masową skalę decyduje cena surowca, a nie urzędnik w ministerstwie.
No, a kiedy słyszę, że ROLNIK podnosi głos w sprawie ochrony bioróżnorodności i nie ingerowania w naturę to nie mogę oprzeć się wrażeniu fałszywości. Bo całe XX-wieczne rolnictwo i kierunki jego rozwoju jest z założenia całkowicie sprzeczne z zachowaniem bioróżnorodności i utopijną ideą nie ingerowania w naturę. Bo monokultury, sztuczne nawożenie, opryski środkami ochrony roślin, mechanizacja rolnictwa, stosowanie wysokoplennych odmian nie mających już nic wspólnego z dzikimi odpowiednikami jest walką z bioróżnorodnością, jest głęboką ingerencją w naturę. Żadna inna działalność gospodarcza nie ingeruje tak głęboko i na taką skalę w przyrodę Ziemi jak współczesne rolnictwo. Zarzuca kolega, że stosowanie GMO jest brakiem szacunku dla natury. Ja uważam, że tradycyjne współczesne rolnictwo jest, przy dzisiejsze wiedzy o środowisku brakiem szacunku dla natury. Stosowanie nawozów i środków ochrony roślin jest jeszcze koniecznym ale nie wyrafinowanym rozwiązaniem, coraz bardziej archaicznym, tępym narzędziem ingerującym w otaczające pola nieliczne już ekosystemy. Tymi metodami nie da się już podnieść wydajności. GMO to znacznie inteligentniejsze narzędzie, znacznie bardziej precyzyjne, pozwalające osiągać podobne oraz nieosiągalne starymi metodami efekty, przy znacznie mniejszych kosztach dla środowiska (i dla zdrowia człowieka). A że istnieje hipotetyczne ryzyko, że jednak ingerujemy w środowisko? No, ale inaczej się nie da, chyba że wrócimy do cywilizacji zbieractwa i zmniejszymy liczbę ludności świata o jakieś 5 mld głów. Każde działanie również rolnicze wiąże się z określonymi kosztami. Stosowanie GMO pozwala zmniejszyć w ogólnym bilansie straty po stronie środowiska. I to właśnie jest szacunek dla natury: najpierw ją inteligentnie podglądać, i pozyskaną wiedzę wykorzystać przy opracowaniu GMO, a potem potrzeby i korzyści dla człowieka powiązać z zmniejszaniem szkód w środowisku. I takie podejście to jest przyszłość, a nie powrót do rozwiązań rodem z XIX wieku co postuluje tzw. „rolnictwo ekologiczne”.
rolnik | 2008-02-05 00:00:00
http://polska-wolna-od-gmo.org/gmofree/rolnik-kontra-monsanto/ do kolegi GMOloga.To jest wypowiedź rolnika z Kanady.Może warto dowiedzieć się jak wyglądają problemy rolnków w kraju gdzie uprawy GMO istnieją od lat i ,że te problemy mogą być niedługo problemem polskiego rolnika>
Q | 2008-03-01 22:53:46
Cytat wypowiedzi GMOloga:
„nieskażonej GMO żywności” – samo to stwierdzenie, że GMO skażą żywność jest bardzo grubym nadużyciem. Te kwestie reguluje prawo, odmiany dopuszczone do obrotu na terenie UE są legalne i bezpieczne dla zdrowia.
Tak _nie_jest_. Prawo dotyczące GMO praktycznie nie istnieje, nie ma odpowiednich norm i regulacji. Dopuszczonych jest jedynie kilka odmian, ponieważ nikt tak naprawdę nie wie w jaki sposób przeprowadzać wiarygodne badania nad potencjalną szkodliwością produktu.
Zakazywanie GMO jest równie złe jak entuzjastyczne zezwalanie bez ograniczeń.
luki | 2010-01-06 02:51:21
te GMO nie rozpisuj się za bardzo bo i tak nikt ci nie uwierzy,ktos madrze napisał jak robak nie chce jeśc to jest to nie jadalne i wbij to sobie w ten pusty łeb.Ten materiał to tłumaczy i zamknij się wrescie jak nie wiesz co mówisz no chyba że cie monsanto sponsoruje.
http://www.youtube.com/watch?v=ePhDyDbbO-M&feature=related
Takich śmieci ta korporacja produkuje więcej wiec uważajcie na nią.