Niełatwy biznes naukowców - pionierów
Nauka w Polsce | 2006-09-11
Profesor biznesmenem? A dlaczego by nie? Przecież na polskim rynku funkcjonują firmy akademickie. O sukcesie mogą mówić np. naukowcy z Krakowa - ich prężnie rozwijająca się spółka biotechnologiczna, BioCentrum, prowadzi badania naukowo-rozwojowe, współpracując z firmami z branży farmaceutyczno-biotechnologicznej. Jest jednak i inna strona tego medalu. Opowiada o niej zastrzegający sobie anonimowość profesor z Mazowsza, biotechnolog, prowadzący badania w zakresie żywności funkcjonalnej. Jak podkreśla, mimo odniesienia niezwykłego sukcesu badawczego, na swojej pracy naukowej nie zarobi.
PRYWATNIE - NA UCZELNI
Zacznijmy od Krakowa. BioCentrum jest prywatnym mini-przedsiębiorstwem typu start up, działającym w obszarze biotechnologii.
"Jednym z naszych głównych celów jest ułatwienie kontaktów między badaczami uniwersyteckimi, a firmami sektora farmaceutycznego" – wyjaśnia prezes spółki, prof. Adam Dubin z Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ).
Firma wykonuje zlecone prace badawczo-rozwojowe i wdrożeniowe (w zakresie czynników wirulencji bakterii jako potencjalnych celów terapeutycznych oraz peptydów antybakteryjnych jako możliwych antybiotyków), prowadzi też usługę naukowo-badawczą, obejmującą opracowanie i produkcję w skali laboratoryjnej mysich przeciwciał monoklinalnych. Przyjmuje zlecenia na analizy sekwencjonowania i składu aminokwasowego oraz oczyszczania i 2D elektroforezy białek. Specjalizuje się w produkcji wysoko-oczyszczonych i wysoko-aktywnych enzymów, inhibitorów i innych białek aktywnych biologicznie, w tym białek rekombinantowych w bakteryjnych systemach ekspresyjnych. Jest też producentem drobnego sprzętu laboratoryjnego, takiego jak. kolumny chromatograficzne lub koncentratory ultrafiltracyjne.
Firma bazuje na doświadczeniu badawczym oraz na specjalistycznym wyposażeniu Zakładów Biochemii Analitycznej i Biochemii Komórkowej Wydziału Biotechnologii UJ. Odbywa się to na podstawie dwustronnego porozumienia między uczelnią, przedsiębiorstwem.
INKUBATOR NA DOBRY START
"15 lat temu, podczas pobytu na Uniwersytecie Stanu Georgia w USA, miałem możliwość zapoznania się z tworzeniem firmy typu start up. Powstawała ona w ramach istniejącego tam inkubatora przedsiębiorczości" – wspomina Dubin.
Jak wyjaśnia, firmy start up to zwykle tzw. firmy profesorskie. W początkowym etapie działalności są umiejscowione na uczelni lub z nią stowarzyszone i opierają się na tzw. kapitale 3F (ang. family, friends and fools) – wyjaśnia Dubin. Profesor tłumaczy symbol 3F, unikając dosłownego przekładu słowa "fools" i mówi o "rodzinie, przyjaciołach i entuzjastach".
Zdaniem Dubina, inkubator przedsiębiorczości zakłada tworzenie przez uczelnię dogodnych, wręcz preferencyjnych warunków prawnych, lokalowych i finansowych dla niewielkich firm zakładanych przez pracowników.
"Firmy te są łącznikiem między sferą badawczą, a przemysłem. Powstają, aby łatwiej było wdrażać wynalazki powstające na uczelni. Gdy już znajdą swoja niszę na rynku, w kilkuletnim okresie preferencyjnym, lub jeżeli bazują od początku na opatentowanym przez siebie wynalazku, stają się firmami spin off i mają możliwość pozyskania nowych środków finansowych w ramach tzw. venture capitals. Zapewnia to ich dalszy rozwój" – uzupełnia profesor.
PERSPEKTYWY BIOCENTRUM
Obecni udziałowcy i pracownicy BioCentrum przez kilka lat prowadzili działalność usługowo-produkcyjną pod szyldem Wydziału Biotechnologii UJ. W czerwcu 2004 roku, przy wsparciu władz rektorskich i dziekana wydziału, a także Centrum Innowacji i Transferu Technologii Uniwersytetu, stworzyli całkowicie prywatną spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Spółka zlokalizowana jest w wynajmowanych od w Wydziału Biotechnologii pomieszczeniach, z prawem zryczałtowanego odpłatnego korzystania z aparatury naukowej.
Udziałowcami firmy są pracownicy naukowo-dydaktyczni i doktoranci, którzy w ramach rozwoju przedsiębiorstwa, bezinteresownie przez rok pracowali na rzecz spółki.
Naszym głównym celem jest dalsze rozwijanie współpracy usługowo-badawczo-rozwojowej, głównie dla firm z branży farmaceutyczno-biotechnologicznej" – deklaruje Dubin. "Nie mamy istotnych własnych zastrzeżonych wynalazków, na których nasza firma mogłaby już teraz bazować, by przejść w fazę spin off, zatem prowadzimy badania aplikacyjne w tym kierunku" - tłumaczy.
Naukowcy zaangażowani w działalność BioCentrum starają się angażować we wszystkie inicjatywy związane z rozwojem przedsiębiorczości akademickiej.
"Jesteśmy w gronie członków założycieli Technologicznej Platformy Biotechnologii, działamy aktywnie w Akademickim Centrum Technologicznym AKCENT Małopolska, w projekcie Małopolskie Centrum Biotechnologii, jesteśmy członkiem Centrum Doskonałości, nazywanego Centrum Innowacyjnych Technologii CITech" – wymienia prezes spółki.
Większość środków firma inwestuje teraz w sprzęt. Jak wyjaśnia Dubin, chodzi o to, aby firma stała się samowystarczalna aparaturowo. Przedsiębiorczy naukowiec zamierza podpisać z Jagiellońskim Centrum Innowacji Sp z o.o. list intencyjny, dotyczący wynajęcia powierzchni laboratoryjnej. BioCentrum będzie wówczas działało w parku technologicznym na terenie strefy ekonomicznej powstającego właśnie III Kampusu UJ.
Wszystkie działania biotechnologów zmierzają do tego, aby ich firma stawała się coraz bardziej samodzielnym przedsiębiorstwem i by wychodziła z inkubatora.
CIEMNIEJSZA STRONA MEDALU
W poszukiwaniu sukcesów polskich naukowców, trafiliśmy także na jedną z mazowieckich uczelni technicznych. Udało się nam porozmawiać z profesorem, prowadzącym badania w zakresie żywności funkcjonalnej. Profesor, który zastrzegł sobie całkowitą anonimowość, opowiedział nam zupełnie inną historię, niż ta, którą pochwalić się mogą krakowscy biotechnolodzy.
Jak wyjaśnia profesor, badania nad żywnością funkcjonalną mają na celu takie jej udoskonalenie, aby poza walorami odżywczymi posiadała właściwości lecznicze. Żywność ta, nazywana również żywnością probiotyczną lub nutraceutyczną, może np. obniżać poziom cholesterolu, wzmacniać układ odpornościowy, przywracać równowagę mikrobiologiczną układu pokarmowego, wspomagać leczenie dolegliwości jelitowych lub działać przeciwzapalnie. Ważną cechą żywności funkcjonalnej jest jej całkowicie naturalny skład.
"Nasze prace zakończyły się dużym sukcesem" – opowiada naukowiec. Wynikiem badań zespołu był produkt, który miał szansę wypełnić istotną niszę rynkową. Niestety, uczelnia nie potrafiła wykorzystać szansy na duże dochody w przyszłości.
"Zapewniliśmy produktowi patent krajowy. Niebyło jednak pieniędzy na ochronę zagraniczną" – tłumaczy badacz.
"Jeżeli samemu nie znajdzie się sponsorów, nie ma co myśleć o zyskach z wynalazków. A my mamy na uczelni mnóstwo pracy naukowej, rozpoczęliśmy kolejne granty, nie znamy się na marketingu i organizacji. Zresztą, nie zależy nam na pieniądzach" – dodaje dumnie.
Uczelnia, na której prowadzone były badania, zatrudnia specjalistę do spraw wdrożeń. Jest tam również Centrum Transferu Technologii. A jednak stało się tak, że potencjalnie rewolucyjny produkt, efekt wielomiesięcznej pracy naukowej i doświadczeń badawczych, najprawdopodobniej "wypłynął" na zewnątrz. Nie mogąc skontaktować się z uczelnianymi "ekspertami" od wdrożeń, którzy niechętnie podejmują ów drażliwy temat w rozmowach z dziennikarzami, znaleźliśmy wyjaśnienie "u źródła".
ZAPRZEPASZCZONE SZANSE
"Przychodziło do nas wielu przedsiębiorców. Sądziliśmy, że są zainteresowani zainwestowaniem we wdrożenie naszego wynalazku, dlatego opowiadaliśmy o nim z najdrobniejszymi szczegółami. Przedstawiciele wielkich firm spędzali tu całe dnie. Robili notatki i zadawali dziesiątki pytań. A my, niczego nie świadomi, udzielaliśmy wywiadów" – ubolewa naukowiec.
"Uczelnia podsuwała naszym rozmówcom do podpisu formularze zobowiązujące do zachowania tajemnicy. Dziś nie mam wątpliwości, że przynajmniej jeden koncern spożywczy o zasięgu międzynarodowym prowadzi w swoich laboratoriach analogiczne badania. Tylko patrzeć, a ogłoszą +swój+ sukces i rozpoczną produkcję na dużą skalę" – dodaje.
Profesor prowadzi jeszcze rozmowy z potencjalnymi inwestorami; liczy na to, że ktoś jednak kupi prawo do wyjątkowego produktu, który powstał w łódzkim laboratorium. Wówczas badacze będą mieli "kłopot z głowy" i spokojnie zajmą się tym, co potrafią robić najlepiej – nauką. Ale wymiary ich sukcesów pozostaną niematerialne…
PAP – Nauka w Polsce, Karolina Olszewska
Źródło: Nauka w Polsce - PAP
Komentarze
bt | 2006-09-14 00:00:00
wiele dobrych pomysłów pozostaje niestety na uczelniach, brak przrdsiębiorczości i zbyt naiwne podejście "byc" zamias czasem "mieć"
ququq | 2006-09-14 00:00:00
Najlepsze jest to na koncu: NAIWNOSC DZIECKA, ze ktos sie interesuje bezinteresownie...Ja niedawno mialem okazje zwiedzic firme biotech ale w NIemczech...Nawet zdjec mi niepozwolili zrobic tak chronia, a u nas to by jeszcze wodeczka przyjmowali...No coz,glupota..
mogi | 2007-01-23 00:00:00
"Nie zależy nam na pieniądzach - dodaje dumnie". A ja powiem że raczej głupio.