Opinie i komentarze Biotechnologia UMK Toruń
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu
scottek | 2007-07-16
antyscottek | 2007-07-12
Już kończe studia na biotechnologii w Toruniu, znam ludzi z biotechnologii w calej Polsce i wiem jedno, wszyscy ktorzy konczymy biotechnologie w Toruniu podjelismy bardzo dobra decyzje, a tym ktorym sie nie podoba radze zmienic uczelnie a nie tylko narzekac. :)
scottek | 2007-07-11
dddd kimkolwiek jestes twoja wypowiedz jest co najmniej smieszna. Jednak gratuluje optymizmu i wyobrazni, w czyms zupelnie niezorganizowanym (studia na kierunku biotechnologia), doszukalas sie wielu pozytywow.Troche mnie denerwuja takie komentarze. Ale jezeli uwazasz ze na naszej uczelni nie wystepuje zlosliwosc, chamstwo to zastanow sie jeszcze raz i nie pisz takich bzdur. Po przeczytaniu takiej lektury klamst stwierdzam ze nalezysz do typu ludzi lizusow, czyli najgorszego typu studenta. Moze powinnas wiecej wymagac od studiow, bo mysle ze wiele osob nie spelnilo tutaj swoich oczekiwan. A co do zakladu prof. Tretyna to moze i masz racje, ale twoj los na tym zakladzie nalezy od twojego opiekuna. Opcji jest kilka: bardzo dobry w swojej dziedzinie dr J.Tlub kobieta mgr o bardzo slabej opinii (najwiekszy lizus na zakladzie z bardzo mala iloscia wiedzy....mysle ze nie trzeba podawac nazwiska itd.- to sa chyba najbardziej skrajne przypadki, pierwszy bardzo pozytywny, drugi zalosny. I nie pisz takich bzdur , ze studia to czas kiedy powinnismy sobie radzic sobie sami, bo to kazdy doskonale wie i nie rob z nas studentow biotechnologii niezaradnej masy, nie wiem skad twoje spostrzerzenia. A te twoje smieszne hasla, moze zaluz jakas partie razem z A. Lepperem, mysle ze sie dogadacie. Poza tym pozdrawiam.
dddd | 2007-05-31
zupelnie nie rozumiem niektorych pojawiajacych sie tutaj opinii..owszem, moze i kierunek jest dopiero "raczkujacy", moze i liczba godzin jest troche okrojona, ale zarzuty jakoby ktos traktowal tutaj studentow jak smieci sa dla mnie absurdalne..studiuje juz tutaj 3 lata i nie spotakalam sie jeszcze z przejawami jakiejs nadmiernej zlosliwosci, czy chamstawa - ani ja, ani moi koledzy..Co wiecej, wnioskujac z rozmow ze studentami innych uczelni, jesli chodzi o nastawienie kadry to bywa duzo gorzej..wiadomo, ze wszedzie znajda sie ludzie z wiekszym powolaniem, mniejszym lub jego brakiem - ale ludzie!! to jest normalne!!!! chce tylko zauwazyc, ze studia to ten czas kiedy wy sami musicie cos dla siebie robic; to nie jest instytucja, w ktorej wszystko jest podane na tacy - troszke wlasnej inicjatywy, wiecej ambicji!!owszem, mozna by zrobic dla nas - studentow wiecej..ale moze my zrobmy tez wiecej dla siebie..jest tutaj kilkoro pracownikow, u ktorych widac pasje, zaangazowanie, ktorzy chca przekazac wiedze, a wrazie potrzeby poswiecic troche czasu..ale sa tez tacy, ktorych nie cierpie, bo moim zdaniem odwalaja cos i spadaja do domu, bo: nie lubia/nie potrafia/nie chce im sie/ nie ttrawia studentow-przyglupow...jednak nawet oni nie sa jakos szczegolnie nieprzyjemni, a w kazdym razie nie utrudniaja...Co do planow zajec itd. program sie bardzo zmienil - biotech w Toruniu nie jest juz "okrojona biologia", ale staje sie coraz bardziej biotechnologia - nie ma zoologii, botaniki; w zamian sa kultury in vitro, inzynieria genetyczna itd. robia coraz wiekszy wymiar godzin cwiczen, co do grup cwiczeniowych - w zyciu nie spotkalam sie tu z grupa 15-os. w laboratorium i nie ma 1 probowki na 15 osob (nota bene wszystkie doswiadczenia robimy w parach, ewentualnie pojedynczo...tez globalnie np. wstawienie probowek do PCR!!z tym, ze przygotowanie ich jest indywidualne...)Tak wiec nie do konca rozumiem az tak negatywne nastawienie - to znaczy rozumiem tych sprzed 3-4 lat - bo wiem, ze bylo inaczej..Podsumowujac, sa lepsze biotechnologie od Torunia, ale ta wcale nie jest taka zla - ja jestem zadowolona, zostaje na magisterke! aha, ja tez polecam zaklad prof.Tretyna!
student | 2007-05-13
Nie wiem co się przyczepiliście do prof. A. L*** - to najsympatyczniejszy i najbardziej otwarty profesor dla studentów.
:D | 2007-05-13
Mimo tych wszystkich niezbyt przychylnych komentarzy uważam że studiuje się tu bardzo dobrze. Ze wszystkim (z małymi wyjątkami) idzie się umówić jeżeli chodzi o jakieś przełożenie zajęć przed lub po wolnych dniach, zmiany terminów egzaminów, kół itp., odrabianie jakiś zajęć. A do tego naprawdę dobra atmosfera w stosunkach między studenckich :) praktycznie jest zawsze ktoś od kogo można pożyczyć notatki, zapytać jeżeli się czegoś do końca nie wie lub nie rozumie. A do tego jest z kim i pójść na imprezę, i do kina czy na spacer.
dawny doktorant biologii | 2007-04-20
Ktoś tu stwierdził, że wypasiona jest tylko fizjologia roślin. W końcu to zakład dziekana. Na niego idzie pieniądz wypracowany przez jego pracowników, ale i przez pracowników innych zakładów. Jak robiłem doktorat to potrafił przyjść i zająć pomieszczenia które nie należały do jego zakładu, bo mu były potrzebne (wystarczy zejść do piwnic w starych budynkach-większość pomieszczeń to tylko jego zakład, mniejsza część to warsztaty i wszystkie inne zakłady). U mnie w zakładzie był jeden techniczny i to na niepełny etat- u niego czworo i nie zgodził się na przyjęcie do nas kolejnego albo danie istniejącemu choć pełnego wymiaru godzin, bo w instytucie jest za dużo technicznych, gdyż średnia przekracza jednego na zakład. A biotechnologia na UMK to parodia. Zresztą na innych uniwersytetach też. TO powinien być kierunek wykładany na politechnice, a nie tam, gdzie nie ma sprzętu i wszystko (poza zakładami dziekanów - byłego i obecnego) działa tylko dlatego, że pracownicy inwestują w uczelnie połowę swojej pensji.
A że kadrze nie chce się robić? Pieniędzy nie ma bo wszystko idzie na kilka zakładów, obcina się pieniądze za opieki, dokłada się obowiązkowych godzin, już nie mówiąc o doktorantach, którzy orają w zakładach za naukowych i technicznych tak w dni robocze jak i łikendy, święta czy wakacje (nie płaci im się nadgodzin), a jak zrobią doktorat to dziekan im nie daje etatu, bo po co płacić im pensje, skoro znajdą się nowi naiwniacy do czarnej roboty. Mają 28 lat, nigdy nie przepracowali godziny (doktorat to nie praca), staże są do 27 roku życia, więc jadą do Irlandii myć gary, bo tyle im UMK dało.
cookie monster | 2007-04-08
Niesamowite noodler! Rozgryzłeś mnie! Jesteś błyskotliwy jak salceson chociaż łeb masz zakuty w klatce Faradaya. Myślisz, że wiele osiągnąłeś? Jesteś śmieszny, chłopcze. Chyba masz niską samoocenę i nie wierzysz, że stać Cie na więcej albo brakuje Ci odwagi aby uświadomić sobie, że marnujesz lata na tym wydziale. Wyścig szczurów tam nie istnieje (nie przeceniajmy tego miejsca), na razie jest wyścig karaluchów. Ludzie rywalizują o bzdety. W takim wypadku wolę jednak siedzieć na tyłku, jak to ująłeś. Ale to wynika z wiary w siebie i poczucia przyzwoitości. Wiem, że na razie nie muszę zniżać się do tego poziomu aby coś osiągnąć. Ty wolisz iść na łatwizne i się poniżać bo myślisz, że inaczej do niczego nie dojdziesz. Śmieszne. Jeśli jesteś taki zaangażowany i chętny wiedzy to co robisz w Polsce na darmowych i niewyróżniających się studiach dziennych? Widocznie nie jesteś aż tak bardzo ambitny.
Natomiast do ludzi z kącika biotechnologów nic nie mam. Zdaję sobie sprawę z tego, że wydziałowa katatonia zaczęła ich drażnić i postanowili sami znaleźć jakieś zajęcie dla siebie. Oni chcą się czegoś nauczyć albo przynajmniej w jakiś sposób się wyróżnić. Rozumiem ich. Jednak z powodu braku środków i konkretnej pomocy ze strony kadry, to kółko wygląda jakby było przeniesione z wioski potiomkinowskiej. Mimo wszystko trzymam za nich kciuki i w penym sensie podziwiam.
Nie wiem kto napisał, że koleżeństwo w Toruniu nie istnieje, ale wraz z Absolwentem nie zgadzam się z tym. Na wydziale S.P.I.S. (Sieć Przekazu Informacji Skserowanej) działa prężnie.
etam | 2007-04-05
ale się uczepiliście tych ręcznie pisanych folii z IB. ja tam wolę takie niż żadne ;) widać, że facet się stara jak może. gdyby się ciągle nie powtarzał byłoby naprawdę nieźle...
Absolwent | 2007-03-24
Jestem rodowitym torunianinem, ale niestety zgadzam się z opinią większości...Wydział BINOZ na UMK nie działa najlepiej. Po pierwsze kadra, która traktuje studentów jak śmieci, po drugie fatalna organizacja studiuów, po trzecie masakryczne wyposażenie i sprzęt pamiętający czasy Breźniewa.
Nie wiem... ale chyba tylko zakład fizjologii roślin reprezentuje jakiś poziom.
Inna sprawa to organizacja jakiegoś życia naukowego poza zajęciami... tego praktycznie nie było, dopiero w tym roku jest jakieś światełko w tunelu, że coś się zmieni i to dzięki samej inicjatywie i uporowi studentów. W skrócie kompletna olewka kadry, przerzucanie swoich frustracji na studentów.
Teraz najlepiej wybrać farmację albo biotechnologię na dobrym uniwerku...
P.S.
Nie mogę się zgodzić w kwestii braku koleźeństwa... koleżeństwo jest, notatki można dostać za free, i pytania z poprzednich lat też. Oczywiście są wyjątki od reguły ale w porównaniu do Gdańska studenci z UMK są zdecydowanie bardziej koleźeńscy i uczynni.
noodler | 2007-02-21
~cookie monster - z twoich wypowiedzi wnioskuje, ze masz jakis problem ze soba, czyzby cos ci nie wyszlo, zblazniles sie i zostales wysmiany, a teraz swoje zale wylewasz na forum? Biotechnologia w Toruniu nie jest zla. Owszem, jest duzo niedogodnosci, ale jak sie postarasz, to zawsze wyjdziesz na swoje. Z wypowiedzi na forum mozna wywnioskowac, ze biotech na umk to zgraja kolesi, ktorzy osiagaja cos dzieki luzusostwu. Ja osobiscie nigdy czegos takiego nie robilem, a mysle, ze calkiem sporo osiagnalem. Co do wyscigu szczurow - no najlepiej jest siedziec na tylku, nic nie robic i tylko czekac na propozycje, jezeli to jest twoja zyciowa filozofia to powodzenia. I nie krytykuj kola biotechnologii w Toruniu. Nie jestem jego czlonkiem, a jezeli masz cos lepszego do zaoferowania, to czekam. Ludzie robia to co moga... A poza tym w ciagu najblizszych tygodni beda wyklady osob nie zwiazanych z umk...
cookie monster | 2007-01-20
Dzieciaki z Torunia założyli wreszcie stronkę swojego kącika biotechnologów (http://www.stud.umk.pl/~biotech). Chyba powinienem pogratulować. Przejaw skromnej inicjatyw niezależny od kadry naukowej (tak mi się przynajmniej wydaje).
Innymi słowy, coś się dzieje! Wow! Bogactwo witryny jednak sugeruje że niewiele. A może powinno tak być? Porządnego koła nie rozwinie się przy takich żałosnych środkach jakimi dysponuje wydział. Mam na myśli poziom optymistycznego nastawienia, solidarności i traktowania z powagą tego co robicie oraz wolne i gotowe do użytku zaplecze laboratoryjne. Macie tylko wykłady z ludźmi z którymi tydzień temu były zajęcia - czyli kółko wzajemnej adoracji. Nie mogę pozbyć się wrażenia że cała ta zabawa jest tylko formalnością i oczywistością, w końcu 'porządny kierunek' powinien mieć swoje koło naukowe, która została wykonana pośpiesznie aby ludzie w nią zaangażowani mogli się tym pochwalić w swoich skromnych papierach.
I co? Fajnie było na wycieczce do sanepidu?
martusia | 2007-01-14
Moim zdaniem studia na UMK to jedna wielka porazka. Po 3 latach na tym wydziale stracilam ochote do nauki i wiare w ludzi. Wyscig szczurów i oszukiwanie sa tu norma. Mozna tez czasem kupic notatki, bo tak za darmo to raczej nikt nie da...Wykladowcy? szkoda mowic, ponizanie i wyklady, na ktorych nic nie zanotujesz, to codziennosc. Jak to ujela pewna pani prof.: A dlaczego ja mam pisac skrypt? Zeby studenci z niego pozniej sobie korzystali?! Taaak... Wyjatkowa atrakcja to zajecia do wyboru, na ktore musisz sie zapisac, zeby zdobyc odpowiednia ilosc punktow, ale, niestety, studentow jest wiecej niz miejsc na zajeciach do wyboru. Wspaniale tez wspominam zajecia terenowe, podczas ktorych niczego nie nauczylismy sie, nogi bolaly, a wieczorem trzeba bylo uczyc sie, bo to, ze ktos byl caly dzien w terenie nie zwalnia go z obowiazku napisania kola...Noc jest dluga, jak wiadomo...na cwiczeniach lepiej o nic nie pytac, a juz na pewno nie wyrazac swojej opinii. Jak wiadomo, wystajacy gwozdz trzeba wbic, wiec szybko poznasz, gdzie twoje miejsce, studencie...
cookie monster | 2007-01-07
Poza tym niepomierne wkurzenie mnie ogarnia kiedy czytam wypowiedzi na tym forum. Ludzie! Nauczcie się pisać, jeszcze nie jest za późno! Poczytajcie jakieś gazety, książki, cokolwiek oprócz biochemii Stryera i smsów! Skąd wy bierzecie takie zdania jak 'Dziewczyno co Ty soba reprezentujesz?' - od zgryźliwych nauczycielek z podstawówki?
To żenujące kiedy tutejsze osoby bronią UMK, jednocześnie dając delikatnie do zrozumienia że dobrze im się tam wiedzie, w postach, które są jakąś syntaktyczną breją! Człowiekowi nasuwają się wówczas smutne wnioski: na UMK nie liczy się elokwencja, erudycja i bystrość umysłu, ale posłuszeństwo.
'Bądź grzeczny, bądź nijaki i nie utrudniaj nam ciężkiej pracy akademickiej to damy ci powody do chwalenia UMK na forach internetowych'
Jeśli ta uczelnia faworyzuje takie ograniczone umosłowo taborety to ja już wole studiować w Białorusi.
cookie monster | 2007-01-06
Scottek, ulgi i pierwszeństwa dla ludzi z Torunia istnieją (jeśli się na nie zasłużyło), tylko sprytnie zakamuflowane - określa się to mianem przyjmowania na podstawie odwołań od egzaminu. Jak myślisz czyje odwołania są często pozytywnie rozpatrywane? A co do istoty samego egzaminu na studia magisterskie dla ludzi którzy zrobili licencjaty na tej samej uczelni - ludzie! Skoro moja wiedza z biochemii, genetyki i biologii komórki została już oceniona i pokwitowana w indeksie w trakcie studiów licencjackich to po kiego grzyba każą mi pisać test rekrutacyjny z tych przedmotów. Nie wierzą ocenom które mi wystawili? To jest jawne zaprzeczenie wiarygodności i całego sensu systemu oceniania.
coockie monster | 2007-01-06
Dobra rada dla nowych: przy wyborze uczelni kierujcie się perspektywą poświęcenia jej 5 pełnych lat toteż dokładnie przemyślcie czy warto tu, w Toruniu, robić licencjat i magisterkę. Czemu? Osoba z licencjatem w dłoni zaczynająca studia magisterskie na innej uczelni jest nierzadko 'dyskryminowana' i 'odtrącana'. Dla niej nowe środowisko wygląda następująco: brak miejsc na zakładach, ponieważ są już pozajmowane przez 'swoich ludzi' (Bydgoszcz); odłożenie na następny rok możliwości pisania pracy magisterskiej, podczas gdy 'the chosen one' mogą się do niej przygotowywać wykonując badania w laboratorium w którym się ustawili podczas studiów licencjackich (Gdańsk). Nowi muszą się rozpychać łokciami aby uszczknąc cos dla siebie, ale bywa też tak, że ich miejsce już z góry określone i nic nie da się zrobić. Niesprawiedliwe? A kogo to obchodzi! Wnioski: uszy po sobie i podlizujcie się! Potakujcie i tańczcie jak wam zagrają przez pierwsze 3 lata! Bo na podstawie tego was ocenią i określą wasze miejsce w szeregu na studiach magisterskich.
Pozdrowienia dla wybitnych umysłów polskiej nauki kierujących zakładami którzy nie widzą w tym problemu (może dlatego że są jego częścią)
dzoszułą | 2007-01-05
aj aj aj ciezko bylo sie dostac ;;/ przyjmowali tylko tych co na obu maturach (biol i chemia ) mieli na rozsz 90% i wiecej !!
wykladowy przegiecie te folie to prawda;/
masakra zasypam na tych wykladach aaaaaaaa!!
studentka biotech. | 2006-12-28
Zgadzam sie z poprzednim komentarzem. Wykładowcy sa w 90% nudni a co gorsze złosliwi. Niewielu traktuje nas tu poważnie. Rzeczywiscie na wszystkich cwiczeniach prowadzacy podkreslaja milion razy co ile kosztowalo, zamiast istoty zadania mamy doskonale obcykane ceny pipet. Czesc cwiczen wykonujemy to sama koncowka pipety bo...trzeba oszczedzac. Nie mowiac juz o tym ze o czesci doswiadczen mozemy sobie jedynie poczytac, bo odczynniki sa za drogie itd. Nie wiem jak ma nas to przygotowac do pracy w zawodzie. Beznadzieja. Na poczatku nawet mi sie tu podobalo, ale teraz zaluje ze nie wybralam innego miasta.
scottek | 2006-12-23
Szczerze odradzam wszystkim studia na tym uniwerku. Wielka biotechnologia, chyba raczej wielki żart. Zawiodłam sie strasznie i moim zdaniem nowy budynek nic im nie pomoże. Trzeba tam wymienić 80% wykładowców. Są żałośni, traktują studenta z góry, zero szacunku, umiejętności przekazania wiedzy. Najczęsciej przerzucane, czytane slajdy lub te śmieszne folie. Niektórzy powinni się zastanowić czy nie są juz za starzy na prowadzenie wykładów. Ćwiczenia ciekawsze od wykładów, ale student czuje sie bardziej gnębiony niż nauczony. Na pewno zapamiętacie po zajęciach co ile kosztowało, bo zawsze o tym mówią, jakby to było najważniejsze . I nie wierzcie tam nikomu. Co innego mówią , a co innego robią.Trzeba sie dobrze ustawić, co wiąże sie z podlizywaniem, sztucznym uśmiechaniem - sory, bądżmy dorośli , przecież to jest niesmaczne, ale tam uwielbiane. Toruń natomist jest świetnym miastem, zycie studenckie jest wspaniałe. Studia byłyby świetne, gdyby nie pracownicy tej uczelni. Często widać, ze liczą się układy i znajomości, więc można powiedzieć, że to prawdziwa'' polska uczelnia ". Najbardziej podoba mi sie w Poznaniu , mam tam znajomych i szczerze im zazdroszcze. Wiadomo sa tam wyjątki( jak wszędzie) ale student może czuć sie naprawde studentem biotechnologii. Weżcie też pod uwagęto, że po licenciacie uczelnia wam niczego nie gwarantuje. Studiujecie 3 lata,a potem papa mamy was gdzies, zero ulgi czy pierszeństwa, musicie sobie radzić sami. Nie chce juz mi sie pisac jak potraktowali studentów, którzy rok temu zdawali na magisterkę (skandal, oni chyba serca nie mieli, wszyscy im wtedy współczuliśmy)
aga | 2006-11-15
studia na na wydziale BiNOZ to tragedia,wykłady z reguły opieraja sie na slajdach leniwie przerzucanych przez wykładowców,organizacja toku studiów kiepska.....a niby wielkie UMK,co z tego ze jest te miasteczko akademickie?skoro sam uniwersytet nie zachwyca,sprzętu mało,wykładowcy poprostu odwalaja swoje i juz,nie wiem ,napeawde za co te UMK ma renome?!byc moze kiedys zasłuzona a teraz watpliwą