Uczelniany parking czeka na porsche
Nauka w Polsce | 2009-10-21
Czekam na ten moment, kiedy pierwszy naukowiec przyjedzie do pracy porsche kupionym za pieniądze zarobione na swojej własności intelektualnej, tak, jak jest na świecie. Kiedyś to się zdarzy, mam nadzieję, że jeszcze za mojej kadencji - wyznaje prof. dr hab. Karol Musioł.
W rozmowie z PAP rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ) tłumaczy, jak godnie zarabiać pracując na uczelni i wdrażając rozwiązania opracowane w ramach pracy zawodowej, a także - jak komercjalizować technologie i wynalazki poprzez firmy spin-off.
Nauka w Polsce: Czy naprawdę dobremu specjaliście, młodemu naukowcowi z doświadczeniem zagranicznym, przed którym świat stoi otworem, opłaca się wracać do Polski i pracować - na przykład na Uniwersytecie Jagiellońskim? Czy jego rower na parkingu będzie oznaczał, że prowadzi zdrowy tryb życia, czy też będzie świadczył o tym, że o porsche może jedynie pomarzyć?
Prof. Karol Musioł: Czekam na ten moment, kiedy pierwszy naukowiec przyjedzie do pracy porsche kupionym za pieniądze zarobione na swojej własności intelektualnej, tak, jak jest na świecie. Kiedyś to się zdarzy, mam nadzieję, że jeszcze za mojej kadencji. Ale na serio - powiem tak: clou to uregulowanie spraw własności intelektualnej. Musimy to robić sami, co nie jest łatwe. Nie ma jednak rozwiązań systemowych, ogólnopolskich, są indywidualne.
NwP: Jak UJ dzieli się ze swoimi pracownikami pieniędzmi z udanej komercjalizacji?
KM: Zapisy w tej dziedzinie zawarliśmy w regulaminie uczelni. Zyskiem z wdrożenia własności intelektualnej dzielimy się po połowie z pomysłodawcą. To dość radykalnie zmieniło statystyki patentowe. W 2006 roku mieliśmy jeden patent, w 2007 - 5, w 2008 - 16, a w tym roku tylko do końca sierpnia mamy już 15 patentów.
Patentowanie jest pracochłonnym, czasem uciążliwym procesem, który do tej pory nie miał ciągu dalszego. Działania Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu powodują, że patenty po pierwsze - są zgłaszane, a po drugie - poszukiwane są pieniądze na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Taka działalność może być prowadzona na przykład w formie spółki opartej o patent albo połączenia spółki z funduszem inwestycyjnym.
NwP: Czy taki "patent" na komercjalizację sprawdza się w praktyce gospodarczej?
KM: Mamy dwie spółki spin-off, czyli takie spółki odpryskowe, które powstały na uniwersytecie, a teraz idą w świat;uczelnia będzie miała w nich udziały. To są firmy biotechnologiczne, czyli takie, o które nam najbardziej chodzi. Jest też szereg pomysłów z innych dziedzin - z chemii, a nawet z astronomii. Google to też był spin-off, więc gdyby i nam się taka spółka trafiła, to uniwersytet miałby znacznie lepszą metodę na zarabianie pieniędzy, niż studia płatne, bo to nie jest najbardziej efektywna i ambitna metoda. Chcemy zdywersyfikować nasze przychody w sposób rozsądniejszy.
Należy jednak pamiętać, że od pomysłu do spin-off jest pewna droga. Mamy już na uniwersytecie technoinkubator, a budujemy taki, który będzie miał kilka tysięcy metrów kwadratowych. Oferujemy studentom i pracownikom możliwość wykreowania swojej spółki w ramach technoinkubatora. Te spółki, które zechcą z nami współpracować, będą mogły skorzystać z infrastruktury i know-how laboratoryjnego. Nie do przecenienia jest również sąsiedztwo wydziałów przyrodniczych. Kiedy okrzepną finansowo, wyjdą ze struktury inkubatora i będą dalej żyły swoim życiem. Na stronie internetowej zamieściliśmy katalog technologii odkrytych na uniwersytecie. Wychodzimy do inwestorów z informacją i każdy, kto jest zainteresowany współpracą z uniwersytetem, ma szansę znaleźć niezbędne dane.
NwP: Czy UJ, jako prężny ośrodek akademicki, popularyzuje wiedzę o roli uczelni wyższej w podnoszeniu poziomu innowacyjności gospodarki?
KM: Dzielimy się naszymi osiągnięciami w dziedzinie inkubacji, rozwoju i komercjalizacji technologii. Mówiliśmy o tym na Konferencji Rektorów Uczelni Polskich, mówiliśmy na KRASP-ie. Upubliczniamy nasze opracowania dotyczące własności intelektualnej, jeśli tylko ktoś chce może z nich skorzystać. Muszę tu zaznaczyć, że choć chcieliśmy na tym trochę zarobić i za przekazanie całej tej wiedzy zaproponowałem złotówkę, to jednak z potrzebującymi podzielimy się za darmo.
NwP: Kraków będzie gościł przedstawicieli nietypowego zawodu, jakim jest broker technologii. Odbędzie się tu zjazd międzynarodowego stowarzyszenia ASTP. Czy są nam potrzebni tacy eksperci?
KM: Tak, bo to jest nasza najsłabsza strona. Broker technologii pośredniczy między pierwszym stadium działalności innowacyjnej, gdzie potrzeba geniuszu i pomysłu, a zastosowaniem. Pomaga w adaptacji wynalazku do rzeczywistości. W technologiach medycznych, to taki skrajny przykład, od projektu nowego leku do wprowadzenia go do aptek potrzeba wielu milionów dolarów na badania pośrednie. Dotyczy to też chemii, fizyki i wielu innych dziedzin. Są spółki, gdzie niezbędny jest dużo mniejszy wkład finansowy - na przykład w informatyce albo dziedzinach humanistycznych. We wszystkich przypadkach trzeba jednak wiedzieć, jak zarządzać takim procesem. Specjalista, który płynnie porusza się w świecie własności intelektualnej, prawie patentowym, wdrożeniach pomysłu do technologii, jest nie do przecenienia. Ludzie z tymi umiejętnościami będą rozchwytywani.
NwP: Czy jeden człowiek będzie potrafił wdrażać rozwiązania z różnych dyscyplin?
KM: Omnibusów oczywiście nie ma, ale broker technologii nie ma się zajmować wymyślaniem technologii ani patentów, ma wiedzieć, jak je wdrożyć. Istnieje duże podobieństwo działań w różnych dziedzinach. Przypuszczam, że wyjątkiem będzie farmacja, gdzie procesy wdrożeniowe są skomplikowane i bardzo długie, ale cała reszta - biologia, biotechnologia, fizyka, chemia, będą miały wspólny mianownik.
NwP: Dziękuję za rozmowę.
Dwa lata temu na łamach serwisu Nauka w Polsce odbyła się dyskusja "Nauka i biznes, czyli dlaczego polscy naukowcy nie jeżdżą ferrari". Zapraszamy do lektury opinii Barbary Nowakowskiej z Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych oraz prof. Tadeusza Pietruchy z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, założyciela i prezesa firmy Bio-Tech Consulting, wydawcy Serwisu Biotechnologicznego, gdzie opublikowano jego analizę.
Źródło: PAP - Nauka w Polsce
Komentarze
V rok - BT | 2009-11-04 13:42:02
Bardzo mi przykro, profesorze Musioł.
Zdaje mi się, że nie będzie na kim sprawdzić, czy \sprzedając\ swą intelektualność jest się w stanie zarobić na ekskluzywny samochód.
Dlaczego? Otóż przechodząc przez te pięć lat studiów na polskiej uczelni, student powoli rozstaje się z marzeniami, w których tonął po maturze.
I szuka realizacji gdzieś poza granicami naszej ojczyzny.
Bardzo korzystnymi granicami - jeśli patrząc z perspektywy strategiczno-obronnej.
Tylko z tej.