Znakować produkty od zwierząt karmionych paszą GMO?
Marcin Kawa | 2007-02-07
Organizacja Greenpeace zebrała petycje z 1 milionem podpisów mieszkańców krajów Unii Europejskiej, którzy domagają się znakowania produktów pochodzących od zwierząt karmionych modyfikowaną genetycznie paszą (GMO).
Podpisy zbierano w 21 państwach Wspólnoty, w tym w Polsce, od maja 2005 do grudnia 2006. Organizacja zapowiedziała ich przekazanie Markosowi Kyprianou - komisarzowi europejskiemu ds. zdrowia i ochrony konsumentów.
Petycja zawierała oświadczenie: "My, niżej podpisani, żądamy obowiązkowego znakowania produktów zwierzęcych opartych na GMO, opierając nasze żądanie na prawie obywateli do informacji, fundamentalnej zasadzie Unii Europejskiej". Wg sondaży aż 79% Polaków nie chce kupować produktów zawierających składniki modyfikowane genetycznie (PBS Sopot na zlecenie Fundacji Greenpeace Polska, 2005). Zdaniem Greenpeace, dane te odzwierciedlają stanowisko konsumentów wobec GMO także z innych krajów europejskich.
Europejskie zasady znakowania żywności wymagają znakowania artykułów spożywczych jako GMO, np. oleju, czy keczupu oraz paszy, jeśli ilość zawartych w nich zmodyfikowanych genetycznie składników jest równa lub przekracza 0,9 procent. Mięso, mleko, jaja i inne produkty pochodzące od zwierząt karmionych GMO nie muszą być znakowane.
"Z powodu tej luki prawnej, GMO trafia na nasze talerze bocznymi drzwiami. Petycja ta jest wezwaniem, żeby Unia Europejska przerwała ten proceder" – powiedział Maciej Muskat, koordynator kampanii Greenpeace. "Wręczając dziś komisarzowi Kyprianou milion podpisów, będziemy domagać się prawa do informacji, pozwoli to nam decydować, czy nasza żywność zawierać będzie zmutowany materiał, czy nie".
Wg Greenpeace ponad 90% zmodyfikowanych roślin uprawnych importowanych do Unii Europejskiej to soja i kukurydza, które są sprowadzane z przeznaczeniem na paszę. Stanowią one około 30 procent składników pokarmu zwierząt hodowlanych. Oznacza to, że bez wiedzy konsumentów każdego roku do łańcucha pokarmowego przedostaje się około 20 milionów ton GMO.
"Według obecnego ustawodawstwa, mieszkańcy UE mimowolnie spożywają produkty powstałe w wyniku wykorzystania GMO" – mówi Muskat. "Wycofanie GMO z łańcuch pokarmowego zwierząt pomoże ochronić środowisko naturalne zagrożone niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się zmodyfikowanych roślin uprawnych, które stanowią niebezpieczeństwo dla zdrowia, jak i bioróżnorodności".
Źródło: informacja prasowa Greenpenace
O komentarz poproszony został prof. T. Twardowski, Prezes Polskiej Federacji Biotechnologii:
Normy prawne mają (i muszą mieć) podstawy merytoryczne, naukowe. Strawiona pasza, przetworzona na żywność (jak mięsa, jaja, mleko) - to nie jest GMO. Jest to elementarny błąd merytoryczny, a przekonywanie konsumentów, że genetycznie zmodyfikowana kukurydza i soja zawarte w paszy prowadzą do konsumpcji genetycznie zmodyfikowanych jaj, mleka, mięsa - to zwykła nieuczciwość.
Przedstawiona informacja oznacza, że 484,642,177 obywateli Unii Europejskiej (t.j. prawie 100%, a dokładnie 99.794%) NIE podpisało tego apelu, a zatem albo o to nie dba, albo nic o tym nie wie, albo... popiera produkty GMO. Greenpeace podaje, że w Europie liczy ok. 2.8 milion członków (http://www.tolerance.ca/Article.aspx?ID=116). Czy zatem należy i można wyciągnąć wniosek, że prawie 2/3 członków tej organizacji NIE podpisało apelu, czyli popiera GM żywność?, albo nie jest zainteresowanych tą sprawą?
Z pewnością jest ważna inicjatywa, ale warto spojrzeć na tę kwestię także z innej perspektywy.
Dodano: 2007-02-07, 11:50
Jacek Winiarski, Rzecznik Prasowy Greenpeace Polska
Pan T. Twardowski w swoich kalkulacjach nie bierze pod uwagę kluczowego czynnika. Nigdy nie planowaliśmy zbierać więcej podpisów. W proponowanej konstytucji unijnej, milion sygnotariuszy w skali UE jest odpowiednikiem 100 tys. w Polsce - czyli liczby niezbędnej do zajęcia się danym problemem przez Komisję Europejską (w Polsce przez parlament), a to było naszym celem. Biorąc pod uwagę, że według sondaży większość Europejczyków sprzeciwia się GMO, zapewniam, że nie mielibyśmy problemu z zebraniem większej ilości podpisów, jeśli tylko byłaby taka potrzeba.
Komentarze
inspektor | 2007-02-09 00:00:00
Zapewne można by także wyjść z inicjatywą obywatelską (zebrać odpowiednią liczbę podpisów) i zgłosić wniosek o ustanowienie prawa o tym ze Ziemia jest płaska. Czy takie prawo będzie miało jakieś znaczenie? Nie.
Prawo o obowiązku znakowania zwierząt karmionych GMO (a w praktyce mięsa na rynku) nie żadnego praktycznego znaczenia ponieważ nie można wymusić stosowanie takiego prawa. Nie można go wyegzekwować karami finansowymi, ponieważ nie można analitycznie udowodnić badając nieoznakowane mięso, że zwierzę z którego to mięso pochodziło było karmione paszami GM. Ponieważ to mięso już nie jest GM, nie zawiera ani sekwencji DNA, ani białek mogących świadczyć o zmodyfikowaniu genetycznych.
Jeśli prawo ma się opierać na błędach merytorycznych to lepiej, żeby takiego prawa nie było bo jest głupie, a na dodatek niestosowalne.
Kiedy wreszcie opinia publiczna przejrzy na oczy i uświadomi sobie kuglarstwo "fachowców" z Greenpeace?
Może przy tej okazji?
Bio | 2007-02-09 00:00:00
coś długo (1,5 roku) zajęło Greenpeace zebranie tych podpisów, członków mają o wiele więcej niż milion, powinni w 3 miesiące się wyrobić, coś tutaj nie gra :)
kwiatek 1952 | 2007-04-09 00:00:00
czy badano wplyw na organizm zwierzat zywnosci GMO dokladnie,napewno nie,wiadomo,ze soja juz tak wplynela na zwierzeta hodowlane ,ze nie rosna bez niej,karmienie psow karmami z soja np.wywoluje wiele chorob w tym alergicznych i prwdopodobnie nowotworowych,ciezkie choroby skory,jeden z angielskich profesorow gdy wykryl,ze zanika mozg myszom hodowanym na paszy GMO,zostal
brutalnie wyeliminowany z interesu.Moze powstaje wlasnie nowy szczuro czlowiek oporny naGMOmam nadzieje z lepszym mozgiem ,producenci GMO napewno jej nie jedza.Jeden amerykanski artykol o wsroscie alrgizacji u ludzi po ww. produktach tez czytalem
Robert | 2009-07-12 00:32:13
czy do cholery cala ta ziemia ma sie obrocic w kupe g...wna, ludzie maja chorowac, zeby grupka chciwych popaprancow dorobila sie majatkow na zywnosci, ktora nic dobrego nie przyniesie???
Ja nie mam zamiaru jesc takiej pseudozywnosci i nie chce, zeby pylki z takiego swinstwa zatruwaly moja ziemie i moje plony. Jak na razie to wiecej chemii i wody idzie przy takiej produkcji niz tradycyjnie i to ma byc zdrowe??? Kto na tym zyska??? Na pewno nie zwykli ludzie.